Jesteś w ósmym miesiącu ciąży. Przed tym stanem farbowałaś włosy i po prostu się do tego przyzwyczaiłaś? Jednak boisz się, że taki zabieg może zaszkodzić dziecku? Każda z koleżanek ma inne zdanie na ten temat? Jedna mówi, że farbowała w trakcie noszenia dziecka i nic mu się nie stało, druga zaś nie farbowała przez całe 9 miesięcy. Czy farbowanie włosów w ósmym miesiącu ciąży jest bezpieczne? Jak najbardziej tak! Młode mamy jednak muszą zastosować pewne środki ostrożności, tak na wszelki wypadek. Pierwszym z nich jest wybranie farby, która nie zawiera amoniaku. Opary, które wydobywają się w trakcie czynności farbowania są bardzo toksyczne. Jeśli jednak nie mamy wyboru między mieszaniną z amoniakiem a bez, to musimy po prostu zabieg wykonać w dobrze wentylowanym miejscu, tak żeby opary nie dostawały się do dróg oddechowych. Jest wiele teorii, że czynniki aktywne w farbie do włosów przenikają do skóry. I tak jest, ale tylko częściowo. Dlatego zabieg farbowania włosów powinno się wykonywać w późniejszych miesiącach ciąży. Kolejną ważną rzeczą w koloryzacji jest używanie rękawiczek, które są dodawane do opakowań z farbą. Musimy sobie też zadać pytanie jaki zabieg robimy na swojej czuprynie. Czy to rozjaśnianie, czy normalna koloryzacja, czy robienie kilku pasemek. Na pewno to ostatnie jest najmniej inwazyjne. Jednak kiedy chcemy postawić na pełne bezpieczeństwo w trakcie farbowania, zastosujmy się do naturalnych barwników takich jak henna, którą możemy zakupić w aptece. Dobrze sprawdzą się tu też tak zwane szamponetki, które trzyma się kilka minut na włosach i ma się swój wymarzony kolor. Jednak w trakcie ciąży musimy się także z tym, że na włosach może nam wyjść nie ten kolor co chcemy. Dlaczego tak się czasem dzieje? To za sprawą hormonów, które buzują w tym stanie. A więc wracając kilka najważniejszych faktów.
– Najlepiej farbować włosy po 3 trymestrze ciąży, nie wcześniej.
– Używać mieszanin bez zawartości amoniaku.
– Jeśli jednak farba zawiera powyższy składnik, musimy wykonywać zabieg w wentylowanym pomieszczeniu.
– Jeśli młoda mama chce zostać w zgodzie z naturą, ale dalej farbować włosy może przestawić się na naturalną farbę, między innymi hennę dostępną w większości aptekach lub sklepach zielarskich.
Ważna jest też ogólna pielęgnacja włosów na poziomie skóry głowy i końcówek. Ostatnio coraz popularniejsze stają się szampony bez SLS i SLES (detergenty, które dodają do większości środków myjących), odżywki stawiające na totalne odżywienie włosa od nasady aż po same końce. Można jeszcze tutaj zastosować coś takiego jak olejowanie, które utrzymuje włosy w świetnej kondycji. Niewielką ilość oleju (możemy wykorzystać ten, który jest używany u nas w kuchni), wmasowujemy we włosy na długość, ważne żeby nie smarować nim głowy! Poczekać mniej więcej trzydzieści minut i spłukać letnią wodą. Następnie rozprowadzić po długości czupryny odżywkę, odczekać chwilkę (olej musi zemulgować się z maską). Następnie spłukać dokładnie. Dzięki takim zabiegom nasze włosy odzyskają dawną miękkość, blask i sprężystość. Odżywki najlepiej stosować co mycie, a olejowanie co jakiś czas. Możemy eksperymentować z olejami takimi jak: słonecznikowy, kokosowy, oliwa z oliwek i tym podobne. Musimy jednak pamiętać, że każde włosy reagują inaczej na dane substancje. Jedne lubią to a drugie co innego. Dlatego powinnyśmy eksperymentować. Co do szamponów. Jeśli nigdzie nie mogliśmy znaleźć taki bez SLES i SLES, to po prostu używamy ten, który nam został w domu. Rozrzedzamy go z wodą i używamy tylko piany. Takie mycie nie narazi skórę na wysuszenie. Na przetłuszczające się kosmetyki najlepszym sposobem będzie sporządzenie peelingu dla skóry głowy, na przykład z fusów po kawie, bądź z cukru i zielonej herbaty. Spowoduje to oczyszczenie mieszków z łoju i odbicie włosów od nasady. To znaczy, że włosy będą optycznie zwiększały swoją objętość i nie zostaną oklapnięte. Nie będziemy musieli także częściej ich myć, co w okresie ciąży jest bardzo na rękę. Bo nie ma nic gorszego niż ciągłe schylanie się.
